środa, 27 lipca 2011

(35) Pogoda dopisała.

Witam.
Ostatnio pogoda u nas dopisała wiec wybraliśmy się na spacer. Mała była bardzo zadowolona bo sama na tym spacerze chodziła. Wstawiam zdjęcia abyście mogły zobaczyć jak się cieszyła:


Z Tatusiem wychodzi z domku na spacer.

A tu już na spacerku.

I wstawię jeszcze z naszych wygłupów niedzielnych. Uśmiałyśmy się we dwie :)


I przy tych wygłupach zauważyłam że wyrżną się 4 ząbek. Tak bez żadnych problemów wyszedł nawet nie marudziła. 

Notka krótka ale za to zdjęcia są.

Pozdrawiam.

środa, 20 lipca 2011

(34) Ogórkowo ;)

Witam.
Tak ten tydzień będzie ogórkowy ;)
W sumie już w tamtym zaczęłam robić przetwory z ogórków ale w tym to dopiero pracy będzie.
Dzisiaj robiłam sałatkę i moja kochana córeczka zbierała mi ogórki ale miała przy tym zabawę.
Jutro też dużo pracy nasz czeka.

Pogoda u nas dzisiaj w kratkę. Do popołudnia było ślicznie a potem przyszła wielka chmura ciemna jak noc i zaczęła się burza. Błyskało się i waliło niemiłosiernie. Teraz jest super ani duszno ani gorąco tak w sam raz.

Paulinko przepraszam Cie ale nawet nie mam dostępu do Twojego bloga:( a na starym na pewno zostawiłam wiadomość. Mam nadzieję że długo gniewać się nie będziesz i proszę zostaw mi @ abym mogła napisać na jaki adres zaproszenie na bloga wysłać. Z góry dziękuje,

wtorek, 19 lipca 2011

(33) Pies też członek rodziny ciasto jeść może

Wczoraj niedzielne popołudnie  było cudowne pod względem pogody.
Nie za gorąco nie za zimno i Weronice odpowiadało.
Spacerowałyśmy po podwórku i czekałyśmy na pradziadków małej.
Razem nakryłyśmy z babcia stół postawiłyśmy przepyszny sernik i parę innych przysmaków.
Goście przyjechali a Córcia była w niebo wzięta.
Piszczała cieszyła się i przebierała nogami w powietrzu jak by chciała gdzieś biec.
Ubaw był nie ziemski.
Mała była u każdego i z każdym rozmawiała po swojemu.

Oczywiście w tym towarzystwie nie zabrakło naszego psa Miśka, który liczył że dostanie mu się coś z tych przysmaków. Niestety nikt nie był tak hojny a raczej nie można mu dawać przy stole bo potem pies siedzi i się ślini i nie daje spokoju. No ale i on nie jest taki głupi jak by się mogło wydawać i kiedy wszyscy się żegnali  przed domem Misio nie wiele myśląc oparł łapy na stole i zaczął się częstować SERNIKIEM najlepszym z przysmaków. Swoją drogą wiec co dobre ;) Kiedy się obejrzeliśmy już było za późno. Piesek wylizywał patere.

No cóż on też jest członkiem rodziny i stwierdził że ma takie samo równo uprawnienie jak my ;)

sobota, 16 lipca 2011

(32) Podsumowanie?

Witam.

Pod długiej przerwie w końcu udało mi się przenieść bloga na nowy adres i zrobić nową odsłonę.
Jak widać wiele się pozmieniało trochę przybyło...
Tamten blog chyba będzie skasowany chociaż ciężko będzie mi to zrobić. Ewentualnie mogę się rozmyślić i tego nie zrobić.

Weronika:
Na dzień dzisiejszy 8 miesięcy i kilkanaście dni.
Ma już 3 ząbki i 4 w drodze.
Co potrafi? Wiele naprawdę wiele.

Przez te 8 miesięcy nabyła umiejętności takie jak:
- Siedzenie samodzielne
- klęczenie
- plucie
- robienie prrrrrrrrr językiem ;)
- nakładanie czegoś na coś np kółek na piramidkę (chociaż czasem jej to nie wychodzi)
- pokazywanie jak czegoś nie chce (kręci głową na NIE)
- wyciąganie rączek jak chce do kogoś
- wyciąga rękę do witania jak się  mówi Cześć.
- wstawanie trzymając się czegoś
- przekręcania się na boki i na brzuszek
- mówienie mamama... bababba... tatattaa.... buuuuuba itp


Chyba tyle oprócz tego pierwsze kroczki ma za sobą. Teraz by tylko chodziła za ręce. Czasem mój kręgosłup się sprzeciwia ale wynalazłam stary sposób jak świat i wszyscy są happy. Mianowicie biorę ręcznik     robię z niego pasek przepasam małą pod paszkami i ona sobie tak chodzi a ja ją trzymam w pozycji wyprostowanej . Oczywiście takie spacerki nie są długie ale mała się uczy równowagi.

Jeśli chodzi o jedzenie to nie wiem po kim ma wstręt do mięsa... Hmmm? Je tylko warzywka nie chce nic co ma mięso już nie wspomnę o kurczaku. Czasem raz na kilka tygodni przeprosi się z wołowinką lub cielęciną a tak to nie ma mowy. Słodkie też średnio lubi ale owoce mogła by jeść cały czas.

Na szczęście mimo tych upodobań rośnie zdrowa a to najważniejsze. Chociaż jak ludzie ją widzą to każdy się pyta ile ma i sugeruje (pewnie ze 4 miesiące) kiedy mowie że 8 ludzie robią oczy jak bym im złoto za darmo dawała. Nie dziwne jak waży 6.5 kg a cm nie pamiętam ale około 70 ;) Taka mała kruszyna.



Ja:

Oprócz życia codziennego zaangażowałam się w pomoc Michałkowi. Kochany dzieciaczek i taki pogodny jak na tak poważną chorobę. Osobiście go nie znam ale mój był u niego nawet ma z nim zdjęcie. Mów że mały łobuziak. Teraz Michałek jest z Mamą za granicą na konsultacjach w poniedziałek będą znali wyniki badań mam nadzieję że uda się wygrać tą walkę o życie. Jeśli chcecie i możecie pomóżcie maluchowi on ma dopiero 5 latek. Można wysłać dla niego sms numer i treść macie z boku. Dziękuję w ich imieniu.


Pozdrawiam ;)

sobota, 9 lipca 2011

(31) MICHAŚ!!

Witam!


Zanim was powitam na nowym adresie bloga chcę do was ZAAPELOWAĆ o POMOC dla MICHAŁKA!!


"Michałek ma dopiero 5 lat i od 2,5 roku zmaga się z ciężką chorobą nowotworową - neuroblastomą. 
Los nie był dla naszego Misia łaskawy od początku ,od pierwszych chwil jego istnienia.... Gdy byłam w ciąży z Michałkiem lekarz stwierdził, że ciąża nie rozwija się prawidłowo. Padła diagnoza jakiej żadna matka oczekująca na swoje ukochane maleństwo nie chciałaby usłyszeć - ciążą martwa! Skierowanie do szpitala, przygotowanie do zabiegu i ostatnie USG, które miało potwierdzić diagnozę. Ale serduszko biło, nasze maleństwo żyje i rozwija się prawidłowo! Dalej ciąża przebiegała wzorcowo. 

Michałek urodził się zdrów, ale tu los rzucił nam kolejną kłodę pod nogi, wielkie zmartwienie dla naszej rodziny. W 3 miesiącu życia naszego syneczka lekarz oznajmił nam, że Michałek jest niewidomy. Znów rozpacz, wyjazdy do lekarzy, specjalistyczne badania. Dzięki Bogu diagnoza znów okazała się kolejny raz błędna. Michałek ma zdrowe oczy. 

Gdy nasz Misio skończył 2,5 roczku trafił do szpitala z objawami wirusowego zapalenia jelit. TEN DZIEŃ ZMIENIŁ CAŁE NASZE ŻYCIE. Po wykonaniu szpitalnych badań diagnoza zabrzmiała dla nas jak wyrok NEUROBLASTOMA - ciężki złośliwy nowotwór. Modliłam się by i ta diagnoza okazała się błędem, złym snem, nocną marą ...niestety tym razem tak się nie stało. Cały świat runął nam na głowę, straszne myśli, ból. 
Patrzyłam na Michałka i wylewałam morze łez "dlaczego on, dlaczego los go tak doświadcza, dlaczego nie mogę to być ja..." Przerażenie, strach, rozpacz to jedyne co odczuwałam. Każdy kolejny dzień walki z chorobą napawa nas lękiem. Michałek ma usunięty guz, przeszedł autoprzeszczep. 
Kilka dni temu Michał po kontrolnych badaniach, po roku względnego spokoju trafił znowu do szpitala - rodzice usłyszeli straszne dla każdego słowa: JEST WZNOWA. Po raz drugi zawalił się cały ich swiat. W tej chwili czekamy razem z Nimi na szczegółowe wyniki badań..."



Podaję adres do jego bloga :http://michalekromaniuk.blogspot.com




Pomóż małemu Michałkowi spełnić marzenia i daj mu szansę na ŻYCIE!!
Pomyśl jak byś się poczuła i co byś zrobiła gdyby to Tobie lekarz przekazał taką wiadomość!!